„Czysty fakt niewidzialności, czyli fakt, że coś może istnieć bez ukazywania się oczom, jest zawsze czymś uderzającym.” pisała Hannah Arendt w pierwszej części swojej wielkiej pracy zatytułowanej „Życie umysłu”. Tym, co być może przeraża nas w obecnej sytuacji jest niewidzialność niebezpieczeństwa. Nie tylko nie możemy zobaczyć zabójczego wirusa, w pierwszym momencie nie widzimy także oznak zarażenia. Choroba rozwija się w sposób niewidoczny i ujawnia się w momencie, w którym na dobre opanowała już nasz organizm. Ulice są opustoszałe, lekarze noszą dziwne stroje, inaczej pracujemy, inaczej spędzamy czas, to kolejne widzialne oznaki tego, co niewidzialne. Nasze życie zmieniło się i z trudem przyzwyczajamy się do nowej sytuacji. Wszystko stało się obce i inne. Pocieszające jest, że po pierwszym zderzeniu z nową rzeczywistością zaczynamy się stopniowo z nią oswajać, a na koniec staje się ona naszym nowym światem. Czy niewidzialność istotnej części tego nowego świata da się oswoić? Sądzę, że nie. Przywołana już tutaj Hannah Arendt pisała: „Ludzie żyjący w świecie są przyzwyczajeniu do wielu naturalnych i sztucznych rzeczy, żywych i martwych, przemijających i wiecznych, których wspólną cechą jest to, że się pojawiają i dlatego są traktowane jako widziane, słyszane, dotykane, smakowane, czyli postrzegane przez stworzenia wyposażone w odpowiednie organy zmysłowe.” Świat w którym żyjemy jest światem widzialnym, a to, co w nim niewidzialne, zawsze będzie budziło lęk.