Z czym kojarzy się wam kolor czerwony? Moim zdaniem to intrygujący i zmysłowy kolor, ale Fredericowi Laloux kojarzy się z impulsywnością. Pomijając bardzo archaiczny „magiczny paradygmat purpurowy”, kolor czerwony jest w zasadzie na samym dole jego organizacyjnej klasyfikacji kolorów. Musicie też wiedzieć, że określona kolejność kolorów wynika z kolejności ich pojawiania się w historii, tak przynajmniej twierdzi autor. Formy organizacyjne ewoluują wraz ze świadomością ludzkości. Im bardziej ta świadomości jest dojrzała, tym wyżej w hierarchii stoi dany kolor. Czerwień jest więc niemal ostatnia w kolejności, ale też najwcześniejsza. Gdzie znaleźć „czerwone” organizacje? Są to formy nazwane „wodzowskimi”. Organizacje tego typu biorą się ze strachu przed czyhającymi na człowieka niebezpieczeństwami. Grupa zorganizowana w oparciu o prymat siły, może nie wyglądać zachęcająco, ale daje poczucie bezpieczeństwa. Mimo iż komunikacja jest tutaj oparta na złości i przemocy, świadomość grupy tworzy wizja świata spolaryzowana bardzo ostrymi podziałami: dobro-zło, my-oni, silny-słaby itd. Tak zorganizowanej grupie przewodzi „samiec alfa”, wódz, żeby nie powiedzieć po niemiecku: Führer (swoją drogą, słowo to znaczy po niemiecku po prostu: „wódz”). Relacje w takiej grupie oparte są na sile i dominacji. Wodza otacza „dwór”, często złożony z członków jego rodziny, jako najbardziej godnych zaufania. I jeszcze jedna cecha charakterystyczna utrzymująca przy życiu „czerwone” struktury. Utrzymanie władzy wymaga systematycznych pokazów siły ze strony wodza, często okrutnych i bezwzględnych, „Samiec alfa” musi raz po raz przypominać, że to on jest najsilniejszy i że to właśnie do niego, w związku z tym, należy władza.
Tyle F. Laloux. Ponieważ nie jest moim celem wyłącznie streszczać jego koncepcję, chciałbym zastanowić się krytycznie nad zawartymi w niej założeniami. To, co budzi moją pierwszą wątpliwość, a być może wynika z nieporozumienia, to historyczny lub ewolucyjny porządek prezentowanych typów organizacyjnych. Czerwień ląduje w tej klasyfikacji niemal na samym końcu, i może się wydawać, że ginie w mroku historii. Możemy w zasadzie o niej zapomnieć. Jeśli tak zrozumieliście sens tej klasyfikacji, to jest to, moim zdaniem, błąd. O „czerwieni” nie należy zapominać, czerwień ma się lepiej niż byśmy przypuszczali. Pomimo, że historycznie najstarsza, wcale nie odeszła do lamusa. Zobaczcie jakie są założenia tej formy organizacyjnej. Chociażby zasada silnego wodza, który obroni nas przed niepewnym, a więc budzącym strach, światem. Nasz lęk uśmierzą również proste podziały: my i oni, dobro i zło, czarne i białe. W tak postrzeganym świecie wszystko jest jednoznacznie określone i łatwe w ocenie. My jesteśmy dobrzy i silni, oni są źli, i na pewno pod dowództwem naszego wodza, zdołamy ich pokonać. Czy ten sposób myślenia odszedł w zapomnienie? Oczywiście, że nie! Ewolucja typów organizacyjnych nie sprawia, że najbardziej archaiczne nawet formy są całkowicie zastępowane nowymi. Raczej widział bym to w następujący sposób. Wraz z rozwojem naszej świadomości i pojawianiem się odpowiednio licznej grupy osób myślących w „nowy” sposób, pojawia się możliwość „przełomu” organizacyjnego i wprowadzenia do istniejącej klasyfikacji nowego typu. Czy na pewno ten nowy typ jest najlepszy, tylko dlatego, że jest najnowszy, a więc z założenia „najwyższy”? To również założenie z którym osobiście się nie zgadzam. Typy organizacji, zgodnie z tym co pisze Laloux, wynikają z typu świadomości tworzących je ludzi, są niejako szyte na ich miarę. O ile pojawi się grupa wyposażona w nowy (domyślnie wyższy) typ świadomości, pojawia się możliwość stworzenia nowej formy organizacyjnej. Tyle, że ludzkość nie ewoluuje w sposób całkowity. Nawet jeśli zgodzimy się z tym założeniem autora „Pracuj inaczej”, to dotyczyć ono będzie ewolucji stopniowo i w różnym tempie następującej w różnych środowiskach, kulturach czy po prostu krajach. A znaczy to, że jeśli w jednym miejscu pojawi się grunt dla danej formy organizacyjnej, to nie znaczy to, że w innym również będzie można ją rozwinąć. A zatem czy mamy prawo oceniać jakieś społeczeństwo tylko dlatego, że nie wyewoluowało jeszcze do określonego typu? I skąd pewność, że taka kolejność wskazanych przez autora typów pojawi się, wcześniej czy później, wszędzie. Stąd również pytanie, czy rzeczywiście typ stojący najwyżej możemy jednoznacznie określić jako lepszy od stojącego niżej? Dlaczego tego rodzaju myślenie wydaje się niebezpieczne? Bo prowadzi wprost do „mesjanizmu”. Grupa przyjmująca wyższą, w jej mniemaniu, formę organizacyjną może dojść do oczywistego skąd-inąd wniosku, że należy „uświadamiać” społeczeństwa, które jeszcze tej formy nie przyjęły. I nakłaniać jest do przyjęcia słusznego, czyli stojącego wyżej modelu. Stąd już blisko do przemocy w imię słusznej sprawy, i krzewienia kultury „mieczem i ogniem”. Z mojej perspektywy sprawa wygląda zgoła inaczej. Jeśli mamy to szczęście rozumieć konieczność istnienia bardziej dojrzałej formy organizacyjnej, powinniśmy się pogodzić z faktem, że nie wszyscy ją zaakceptują. Nasz nowy kolor będzie więc istniał w otoczeniu palety innych kolorów i najpewniej wcale nie będzie dominujący. Co więcej, nie byłbym pewien nawet tego, że najstarsza, „czerwona”, forma odejdzie kiedykolwiek do lamusa.