Powyższe słowa to fragment myśli 357 Blaise Pascala. Odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista: zmartwychwstanie, ale filozof wcale nie jest tego taki pewny. Pisze dalej: „(co jest trudniej?) Czy aby istniało to, co nie istniało nigdy, czy aby to, co istniało, istniało jeszcze raz? Czy trudniej przyjść do istnienia, czy doń wrócić?”. Skoro, jak wydaje się sugerować filozof, narodziny są takim cudem dlaczego uważamy, że to właśnie zmartwychwstanie zasługuje na większą uwagę? Pascal twierdzi, że powodem tego jest przyzwyczajenie. Narodziny są częścią naszego życia, wszystko co żywe rodzi się w jakiś sposób. Rodzi się i umiera, ale nie wstaje z martwych. Dlatego zmartwychwstanie nas dziwi, wzbudza nasz podziw jako przełamanie najbardziej niepokonanej granicy, granicy śmierci. Nie ma w tym błędu, śmierć rzeczywiście wydaje się być drogą bez powrotu, ale zanim nastąpi pojawia się cud życia. Być może nie zdajemy sobie z tego sprawy ale życie w swojej złożoności, w nieprawdopodobnym stopniu precyzji działania, rzeczywiście jest cudem. Jeśli prześledzimy rozwój osobniczy jakiejkolwiek istoty żywej to dokładność i stopień komplikacji tych przemian są niesamowite. Zastanawialiście się kiedyś jak to się dzieje, że z nasiona, jednorodnego w środku, wyrasta charakteryzująca się określonymi cechami roślina, na przykład drzewo? Co sprawia, że z czegoś tak małego wyrasta coś tak dużego? I to dokładnie według, wydawałoby się, zaplanowanego scenariusza. A człowiek? Jedna komórka po zapłodnieniu, zaczyna dzielić się z niesamowitą szybkością. Znowu, jakby według przyjętego z góry planu, kolejno powstające elementy zaczynają się przekształcać, mnożyć, tworzą poszczególne organy, aż po około dziewięciu miesiącach rodzi się mały człowiek. Pojawia się ktoś, kogo wcześniej w ogóle nie było. Bardzo szybko przyzwyczajamy się do jego obecności i bardzo szybko zaczynamy być przekonani, że musiał się pojawić. Ale to znowu przyzwyczajenie. Każda istota żywa powstaje prawie z niczego. Pojawia się, chociaż wcześniej w ogóle jej nie było. A zatem prawdziwe cuda możemy obserwować dookoła siebie w postaci rodzącego się, na przykład, wiosną do życia świata, i rzeczywiście domniemany cud zmartwychwstania jakoś przy tym blednie.