Karl Jaspers pisał, że nieuchronną cechą naszej egzystencji są tzw. sytuacje. Co miał na myśli? To, że: „(…) muszę umrzeć, muszę cierpieć, muszę walczyć, podlegam władzy przypadku, nieuchronnie wikłam się w winę”. I dodawał: „Te podstawowe sytuacje naszego istnienia nazywam sytuacjami granicznymi. To znaczy: nie możemy wyjść poza te sytuacje, nie możemy ich zmienić. Uświadomienie sobie tych sytuacji jest, po zdumieniu i wątpieniu, kolejnym, głębszym źródłem filozofii. W istnieniu potocznym często staramy się od nich uchylać, przymykamy oczy i żyjemy tak, jakby ich nie było. Zapominamy o tym, że musimy umrzeć, zapominamy o naszej winie i naszym uzależnieniu od przypadku”. Sytuacje graniczne prowadzą najpierw do rozpaczy, potem do odrodzenia. Tak samo twierdził Arystoteles w „Poetyce”, kiedy pisząc o tragedii greckiej uważał, że poprzez „wzbudzenie litości i trwogi doprowadza do „oczyszczenia” (katharsis) tych uczuć”. Czy sytuacja obecna jest naszym oczyszczeniem, czy wyjdziemy z niej lepsi i mądrzejsi? Na pewno. W każdej tragedii jest prawda o nas samych, prawda która staje się źródłem odrodzenia. Nowy świat, który rodzi się na naszych oczach, będzie lepszy, bo my będziemy lepsi o prawdę, która staje się właśnie naszym udziałem. Nasze cierpienie, nasz strach, przypominają nam o tym, co jest ważne, a co nieistotne. Świat, który powoli zmierzał w kierunku zatracenia się w samym sobie, zatrzymał się i nie wejdzie już z powrotem w stare koleiny. Przyszłość budzi mimo wszystko nadzieje, bo to co nastąpi, będzie lepsze od tego ku czemu, jeszcze niedawno, zmierzaliśmy.